wtorek, 6 października 2015

fem!Hawke & Fenris - 3

Rozdział 3
Panowanie nad sobą...

Podróż z Kirkwall do Lothering była... dość nietypowa. Wolałabym pominąć ten element, ekhem... Po drodze pokłóciłam się z kapitanem statku, prawie rzuciłam nożem w własnego psa, zabiłam wiele wilków, pozachwycałam się swoją formą - nic wielkiego. 
Kiedy wkroczyłam do miasta, powitał mnie znajomy zapach rodzinnych stron. Lothering aktualnie było w trakcie odbudowy. Szłam powoli przed siebie patrząc na otoczenie. Głównie wciąż zmasakrowane budynki, zeschnięte pola i strachy polne. Nic ciekawego, jak na pierwszy rzut oka. Ale jednak jeden obiekt przykuł moją uwagę... Drzewo. Niewielka brzoza, niestety była już spalona. Ale przywołała wspomnienia, te lepsze. Przypomniało mi się, jak wchodziłam na nią i szukałam przygód. Udawałam pirata, wojownika, maga i również łotrzyka, a jednak skończyłam jako mag. Dziwne było  moje życie. Najpierw straciłam ojca, tego, który kochał mnie i moje rodzeństwo bardzo mocno. On nauczył mnie korzystać z magii. Były to czasy pięknych, lecz męczących treningów, ale nie poszły na marne. Potem przyszedł na jednego z bliźniaków - Bethany. Zginęła, gdy zaatakował nas ogr. Chciała obronić matkę, jednak nie udało się jej... Biedna, moja ukochana siostrzyczka. Potem gdy wyruszyłam na ekspedycję na Głębokie Ścieżki zginął Carver. Zapędził się i pomioty go skaleczyły, z czym wiąże się to, że zginął podczas przemiany w jednego z nich. Przeklęta plaga... A potem matka. Została zamordowana przez fanatycznego maga krwi, który nie mógł wytrzymać z tęsknoty za swoją żoną. Więc ,,złożył'' sobie nową... Jak to określił ,,Znalazł idealne paluszki, nogi, tułów, ręce i... twarz'', która należała do mojej matki. Więc w sumie tak, jestem ostatnią z rodu Hawke. 
Powracając do Lothering - Podążałam ścieżką prosto do mostku. Przeszłam przez niego i poczułam się, niczym gdy miałam 10 lat. Przesiadywałam tam i na brzozie bardzo często. Strumyk, nad którym biegł ten most był taki uroczy.., Wręcz magiczny. Czułam pozytywną energię, jaka z niego dobiegała.
Gdy już minęłam mostek, przechadzałam się dalej przez małe miasteczko, może nawet wieś. Wtedy dostrzegłam właśnie ten zniszczony domek, w którym żyłam od urodzenia. Przez chwilę przeszło mi przez myśl, by kiedyś do niego wrócić. Z Fenrisem... i nim. Albo nią. Kto wie... 
Nagle dostrzegłam mojego tamtejszego swego czasu największego wroga. Postanowiłam się ,,przywitać''.
Podeszłam cicho od tyłu i zaczęłam kręcić drobnym płomyczkiem w dłoni.
-Witaj Latriusie... - powiedziałam cicho, lecz agresywnie
-Hawke... Klara, Hawke. Cóż za spotkanie. Wielka  Bohaterka raczyła odwiedzić rodzinne strony.
-Nie czuj się wyjątkowo. Kto wie, czy nie przyszłam zrobić czegoś jak słynny Fen'Harel.
-Nie umiesz strzelać z łuku - parsknął śmiechem - W porównaniu do mnie.
-Za to mogę uciszyć cię jednym ruchem ręki. W sposób szybki i bardzo bolesny - uśmiechnęłam się szyderczo - A teraz... - zaczęłam przechadzać się dookoła jego, gdy ten wyraźnie wystraszony stał osłupiały - Odpowiesz mi na kilka pytań, albo ten oto płomień przeniesie się na twoją wielce uwielbianą czuprynkę - Dobrze wiedziałam gdzie uderzyć, włosy to od zawsze był jego słaby punkt.
-Nie tak pochopnie, Hawke. Pytaj, jeśli musisz...
-Był tu elf, białowłosy, z wielkim mieczem i ,,tatuażami'' - Starałam się ukryć fakt o jego wtopionym w skórę lyrium.
-Chodzi ci o tego gbura, to na wylot przeleciał ręką przez tamtego łowcę? Po tym uciekali gdzie pieprz rośnie! Niesamowite, jak on to zrobił?
-Nieistotne... Dokąd się udał? 
-Jeśli dobrze pamiętam, to poszedł do tawerny. Wszedł do niej z pół godziny temu... Jednak tyle czasu to ja tutaj robię i wciąż nie widziałem, aby stamtąd wyszedł. Pewnie biedaczyna poszedł się upić.
-Nie sądzę. W każdym razie dziękuję za informacje. Do zobaczenia, hmm. Przy okazji...
-Żegnaj, Hawke.
Oddaliłam się, wciąż nasłuchując, czy nie dobiera łuku, jednak zachował rozum i nawet nie zerknął na ten. Oczywiście udałam się do tawerny, która jeszcze na początku plagi była w pewnym sensie schronieniem dla uchodźców. Była naprawdę blisko miejsca, w którym rozmawiałam z Latriusem, więc spacer doń nie zajął mi wiele czasu. Po chwili byłam już w środku. Na progu oczywiście powitał mnie mocny zapach specjalnego wina właściciela. Dobrze było wiedzieć, że chociaż on dał radę uciec przed plagą, a następnie wrócić na stanowisko. W budynku nie było wiele ludzi, tylko parę pijaków obok kominka. Rozkoszowali się moim ulubionym - grzańcem. Gdybym tylko miała możliwość, to bym wtedy napiła się, ale poszukiwanie Fenrisa było dla mnie o wiele ważniejsze. Postanowiłam wypytać starego Danala.
-Witaj Danalu! Ile to lat minęło, od początku tej cholernej plagi. No ale, przynajmniej te cuchnące kwiaty poznikały! - Postanowiłam rzucić żartem, w końcu on je uwielbiał.
-Stara, dobra Hawke. Nic się nie zmieniłaś! Choć przyznam, przybyło ci blizn i wyglądasz na nieco doroślejszą - uśmiechnął się serdecznie - W czym mogę ci dzisiaj pomóc?
-Danalu, potrzebuję informacji o białowłosym elfie, który tutaj przyszedł. Widziałeś go, prawda?
-Ahh, chodzi ci o tego młodzieńca, który mieszka w pokoju numer 9? Zapukaj, jeśli go znasz. Tylko błagam cię, nie spal mu włosów, tak jak to zrobiłaś ostatniemu elfowi w tej tawernie.
-Nie martw się, jemu w życiu nie zrobię żadnej krzywdy, chociażby błagał mnie na kolanach. - uśmiechnęłam się - Dziękuję, do zobaczenia.
Udałam się na półpiętro, gdzie znajdowało się pierwszych 10 pokoi. Wędrowałam wzrokiem po każdych mijanych drzwiach. Mimo tego, że dobrze wiedziałam, gdzie jest jaki pokój, postanowiłam się rozejrzeć. Po pladze i odbudowie mogło się wiele zmienić. A jednak, numer 9 jako jedyny stał na swoim miejscu. Wtedy zapukałam.
-F-Fenris...? - lekko jąknęłam się.
-Klara?! - słyszałam jak coś przewrócił szybko wstając, by mi otworzyć. 
Nagle drzwi się uchyliły. Rozglądnął się za mną i przyciągnął mnie ręką na talii za próg drzwi. Szybkim ruchem zamknął drzwi i stanął przy nich blokując jakiekolwiek wyjście czy wejście.
-Pisałem.. prosiłem. Dlaczego tak bardzo chcesz naszej śmierci?!
-Dlaczego... co?! To chyba ty chcesz mojej! Umarłabym z odwodnienia lub tęsknoty, zanim zdążył byś wrócić. Poza tym, dlaczego ty we mnie tak wątpisz? Naprawdę myślałeś, że nie zdobędę się by... - przerwał mi pocałunek.
Był on długi i namiętny... Nagle poczułam jak łzy spływają mi po policzkach, lecz nie były moje. On płakał... Pierwszy raz w życiu widziałam, jak płakał.



Art lekko przeze mnie przerobiony
Źródło Arta : Pinterest

1 komentarz:

  1. O jeja *.* aż sobie wyobraziłam płaczącego Fenrisa, sama mam teraz łzy w oczach, jak o tym pomyślę. Ale o co chodzi z tym zagrożeniem? :D Czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń