czwartek, 8 października 2015

fem!Hawke & Fenris - 4

Rozdział 4


Staliśmy tak przytuleni dobre parę minut. Było mi naprawdę przyjemnie i ciepło. Jego ciało przylegające do mojego i jego łzy spływające po naszych policzkach. Dlaczego on płakał - długo rozmyślałam. Lecz po pewnym czasie się znów odezwał.
-Klara... Byłem u akuszerki, już wszystko wiem. To był drugi powód, dla którego chciałem uciec. Stchórzyłem, bardzo stchórzyłem. Bałem się tego, że będę złym ojcem i sobie nie poradzę. Pewnie mnie znienawidzisz - W końcu o mało cię nie zostawiłem... Jestem idiotą, większym niż Anders.
Wtedy i ja zaczęłam płakać. Odsunęłam się i spojrzeliśmy sobie w oczy- zapłakane w zapłakane. Dopiero co miałam obawy, że mnie zostawi. A teraz to się prawie spełniło...
-Jak... ty mogłeś? Najpierw nie wytrzymujesz i sprawiasz, że zostaję ciężarną a potem uciekasz? Po tobie się tego nie spodziewałam... 
Cofnęłam się pod ścianę, po czym zaczęłam płakać tak mocno, że słyszeli mnie za ścianą. Fenris stał nadal chwilę, po czym zaczął się do mnie zbliżać. Automatycznie zerwałam się i wstałam. Przyłożyłam sobie rękę na dekolt, a czerwone i czarne płomyczki błyskały. On dobrze wiedział co robię. 
Już tak raz zrobiłam, gdy moja matka umarła w moich ramionach. Wstałam, przyłożyłam sobie rękę i z zamkniętymi oczami stałam. Moi towarzysze wtedy patrzyli na mnie zakłopotani. Dopiero, gdy upadłam zrozumieli, że odbierałam sobie moc życiową oddając ją do otoczenia. Wtedy Fenris mnie złapał, a gdy straciłam przytomność odprowadził do domu. Gamlen wtedy był taki roztrzęsiony, że myślał, że umarłam. I szkoda, że wtedy się tak nie stało, bo gdy dowiedziałam się prawdy o tym, co Fenris chciał zrobić bardzo tego żałowałam i ponownie spróbowałam.
-Nie rób tego! - wtedy rzucił się na mnie. Nie agresywnie, lecz w przestraszeniu.
Przywarł mnie za nadgarstki do ściany i pocałował. Był to kolejny długi, namiętny i romantyczny pocałunek. Jeden z tych, które mi przypominały całe moje życie. Od najgorszych doświadczeń, do tych najpiękniejszych chwil. Najpierw wszystko zawsze jest szare w tych wizjach. Z czasem nabierają kolorów, a na końcu tworzą pięknie kompozycje, wręcz abstrakcyjne. Ale mimo wszystko są piękne... I do tej pory nie przestaję ich wszystkich sobie przypominać, bo nawet jeśli chwila jest najgorsza w życiu, to zawsze wywoła płacz, czy wzruszenie, już niekoniecznie smutne.
-Klara, przestań. Jestem idiotą, kretynem, głupcem, ale cię kocham. I nie mogę bez ciebie żyć. I zdaję sobie sprawę z tego, że cię zraniłem taką głupią rzeczą. Ale wiem, że nie mogę cię zostawić. I nie zostawię już nigdy, tylko błagam cię - Muszę znaleźć tych łowców. To jedni z tych, którzy mieli na nas wyskoczyć jako ostatni w dolinie podczas podróży na Okaleczone Wybrzeże. Jednak kazano im się wycofać. Muszę Klara, po prostu muszę ich znaleźć.
-Rozumiem... Ale weźmiesz ze sobą mnie i kogoś jeszcze. Nie ma mowy, żebyś poszedł sam - położyłam mu rękę na policzku, a ten przykrył ją swoją.
-Nie, nie możesz się narazić. A co jeśli coś ci się stanie? Odpowiadam za ciebie i za nie. 
-Nic mi nie będzie, Fenrisie. 
-Powinienem być stanowczy  i nie pozwolić ci iść za nic. Ale chyba bardziej bym się teraz obawiał, gdybyś została sama w Kirkwall... Nie ma sensu już tam wracać, wyruszymy jutro w dalszą podróż...
-A co z trzecią osobą...?
Rozglądał się chwilę na boki, rozmyślając nad tym. Po chwili zgrymasił się.
-Jedyną niedaleką osobą jest... Anders. - widziałam palącą w jego oczach nienawiść. Nienawidził go z całego serca. Bardziej, niż Merill czy Isabellę. Lecz wciąż mniej, niż zmarłego Danariusa. 
-Nie mamy wyboru, Fenrisie... 
-Wiem. Będziemy się tym martwić jutro. A teraz... - objął mnie w talii - Chyba zapoznamy się bliżej z... No właśnie... Dziecko bez imienia, to żadne dziecko. Trzeba wymyślić chociażby przykładowe imiona i dla chłopca i dziewczynki.
-Leandra, Bethany, Carver, Malcolm...
-Klara... - już widział moje łzy napływające do oczu. - Otrząśnij się - zaśmiał się i uśmiechnął a ja zaraz po nim - Póki co porozmyślam nad jakimiś, a ty nie wspominaj ich. Niech żyją dalej w twoim sercu, ale na pewno nie chcieli by, byś wciąż rozpamiętywała, co się im przytrafiło - Ucałował mnie w czoło. -Powinnaś odpocząć, w końcu jutro wyruszamy... 
Pocałowałam go po raz ostatni i zaczęłam przygotowywać się do spania.


Tu tu tu! Piosenka, której słuchałam podczas pisania. Mrr :3   <---- kliknij! <3





Źródło Arta : Pinterest

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz